Jaja sadzone na betonie. Siła rolniczego przekazu?
Kapusta, ziemniaki, warzywa i jajka – to nie lista zakupów, tylko produkty, które wyrzucane są na ulice polskich miast w ramach protestów rolniczych. To przykuwa uwagę i rodzi setki komentarzy. Są słowa wsparcia, ale jest też fala krytyki.
Dwa lata temu, taką formę zwrócenia uwagi na problemy producentów rolnych wybrali członkowie Agrounii, organizacji powstałej w powiecie sieradzkim. W miniony weekend na warszawskiej ulicy zostawiono nawet zabitą świnię.
- Płody rolne gniją na ulicach, tak jak gniłyby na polach - przekonywał w Warszawie lider Agrounii Michał Kołodziejczak. - Tu mamy tysiące wyrzuconych jajek, jest kapusta i ziemniaki, których rolnicy nie mogą sprzedać, znamy tez problem producentów trzody chlewnej, dlatego jest tu także świnia. Trzeba ten problem pokazać, skoro państwo tego nie widzi - podkreślał.
W komentarzach pod postami stowarzyszenia nie brakuje jednak słów krytyki. Internauci zwracają uwagę, że marnowanie żywności, w czasach, gdy wielu ludziom jej brakuje, jest niedopuszczalne. W podobnym tonie wypowiada się poseł Prawa i Sprawiedliwości Robert Telus, zasiadający w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Ja protesty rozumiem, ale również one powinny mieć granicę. Marnowanie żywności w naszej tradycji jest grzechem - przekonuje.
O dobre rozwiązanie jest jednak trudno, ponieważ nawet branża gastronomiczna nie jest już alternatywą, co potwierdza restauratorka Agnieszka Kudlik - Budzińska.
- 90 procent spadku zakupów przekłada się też na to, że nie jesteśmy w stanie odebrać towaru od lokalnego rolnika. Ta sytuacja dla wszystkich jest bardzo ciężka - tłumaczy.
Rolnicy mają tez problem ze sprzedaniem towaru do dużych sieci handlowych. - Korporacje wykorzystują swoją przewagę w łańcuchu dostaw; kupują od nas towar za bezcen, a później sprzedają za tzw. miliony monet. Bywa też, że rolnicy się duszą, a towar sprowadza się z zagranicy - skarżą się rolnicy.
W nawiązaniu do tych opinii warto dodać, ze Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył karę w wysokości ponad 723 milionów złotych na właściciela sieci sklepów Biedronka - spółkę Jeronimo Martins Polska. Powodem jest nieuczciwe wykorzystanie przewagi kontraktowej. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wyjaśnia, że firma w nieuczciwy sposób zarabiała kosztem dostawców produktów spożywczych.
Decyzja o ukaraniu właściciela sieci Biedronka jest też sygnałem dla pozostałych sieci handlowych, żeby nie nadużywać przewagi kontraktowej. Prezes UOKiK-u zachęca poszkodowanych dostawców żywności, aby dochodzili swoich praw przed sądem.
Posłuchaj:
Koronawirus - co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |