Czy autorytety medyczne i edukacja przekonają negujących epidemię koronawirusa?
Liczba zakażeń rośnie. Epidemia zbiera także swoje tragiczne żniwo. Tymczasem nadal są osoby, które podważają zagrożenie i protestują przeciwko maseczkom i innym obostrzeniom. Jak je przekonać do ochrony siebie i innych?
Od soboty w całej Polsce obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa. To jeden z elementów obostrzeń, które rząd wprowadził w związku z drastycznie rosnącą dzienną liczbą zakażeń koronawirusem.
Niestety. Nie tylko liczba zakażeń rośnie, ale również liczba osób w szpitalach i pod respiratorami. Epidemiolodzy mówią wprost - restrykcje to na razie jedyna broń jaką mamy w walce z epidemią.
Tym bardziej zaskakuje, że sporo osób sprzeciwia się noszeniu maseczek, a w weekend przez Polskę przeszła fala protestów. Dlaczego? Skąd bierze się taki niezrozumiały sprzeciw? Problem próbował wyjaśnić prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi dr Paweł Czekalski. - Jako nacja mamy coś takiego, że sprzeciwiamy się temu, co jest nam z góry narzucone. Trzeba jednak jasno powiedzieć - trzeba wymagać w sklepie, tramwaju itd. Nie muszą to być kary, ale np. ktoś nie zostanie obsłużony w sklepie, albo do niego wpuszczony i tak to powinno wyglądać - dodaje.
Psycholog dr Marta Znajmiecka-Sikora poszukuje źródła protestów i negacji koronawirusa w obawach niektórych osób przed zagrożeniem. - Niektórzy po prostu lepiej sobie radzą z zagrożeniem jeśli je zanegują i nie muszą się z nim mierzyć. Tworzą taki własny świat i bezpiecznie się czują właśnie w takiej strukturze. Jak się czuje zagrożenie to jest łatwiejsze niż dostosowywanie się, które nie jest komfortowe - mówi psycholog.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Koronawirus - co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |