Paweł Okrasa | Radio Łódź
Mieszkańcy Wielunia nie do końca rozumieją wyznaczenie w mieście tak zwanej czerwonej strefy, w której przywrócono część obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa - przekonuje Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia w Rozmowie Dnia.
Jak podkreśla gość Radia Łódź w Rozmowie z Maciejem Trojanowskim, Wieluń padł ofiarą dużego ogniska zachorowań w zakładach Wielton, gdzie są przeprowadzane testy przesiewowe. - Wieluń padł ofiarą takiej swojej nadgorliwości, ponieważ myśmy w Wieluniu wykonywali bardzo dużo badań przesiewowych, a ponieważ mamy zakład Wielton, w którym liczba osób u których stwierdzono koronawirusa jest dosyć duża, stąd to właśnie nam podniosło statystyki - mówi Okrasa.
Wyznaczenie czerwonej strefy to spory problem przede wszystkim dla przedsiębiorców - między innymi z branży weselnej, którzy nagle musieli odwołać wszystkie imprezy i przyjęcia zauważa Paweł Okrasa. Dlatego trzeba będzie rozważyć kolejne programy wsparcia. - Miasto już pomagało, ponieważ podjęliśmy uchwałę o umorzenie podatku od nieruchomości w tym przychody spadły. No i teraz też będziemy musieli jakieś kroki podjąć, ponieważ już na żadną tarczę ze strony rządu nie będą mogli liczyć. W tej branży weselnej te przychody bardzo mocno ucierpią - dodaje burmistrz.
Przedłużające się obostrzenia mogą wiązać się również z mniejszymi wpływami do budżetu miasta - obawia się Paweł Okrasa. Jak podkreśla, kolejne tygodnie funkcjonowania czerwonej strefy mogą oznaczać konieczność rezygnacji z zaplanowanych na przyszły rok inwestycji.
Koronawirus - co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |