Dowozy posiłków mogą nie wystarczyć. Trudna sytuacja lokali gastronomicznych
Działalność restauracji i lokali gastronomicznych będzie zawieszona co najmniej do 11 kwietnia. Jedyną szansą na zarobek są dostawy do klientów, ale i one nie wystarczają, aby pokryć straty.
Obroty barów mlecznych są mniejsze o około 30 procent, a duża sieć łódzkich pizzerii osiąga połowę utargu. Jeśli czas zawieszenia pracy będzie się przedłużać, wiele firm gastronomicznych może ogłosić upadłość. - Jeżeli potrwa to miesiąc, może nawet dłużej, to wiele restauracji ogłosi upadłość, bo nie wytrzyma do tego momentu bez płynności finansowej. Są restauracje, które już się zamknęły, ponieważ od 10 dni nie mają żadnego przypływu gotówki. Nie mogą nią dysponować, płacić za dostawy, czy faktury z poprzednich miesięcy - ocenia Sławomir Dobruszek, menedżer jednej z łódzkich restauracji.
W najgorszej sytuacji są klubokawiarnie, które nie mają oferty obiadowej. Dla nich kołem ratunkowym są vouchery - działające na zasadzie - zapłać teraz, a zjedz lub wypij w przyjaźniejszych czasach. - Wprowadziliśmy vouchery, bo bardzo potrzebujemy w tej chwili gotówki. Nasze obroty spadły poważnie. Na dowozach jedzenia robimy mniej więcej 10 procent naszego normalnego obrotu. Te vouchery są szansą, żebyśmy jakoś przetrwali ten trudny czas - wyjaśnia Maciej Stańczyk, współwłaściciel klubokawiarni przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.
Restauracje pomimo trudnej sytuacji niosą pomoc lekarzom walczącym z epidemią. Wiele z nich przygotowuje bezpłatne posiłki dla pracowników służby zdrowia.
Posłuchaj więcej:
Koronawirus - co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |