Czy wyborcze graffiti, które namalowano na jednym z łódzkich bloków, powstało zgodnie z przepisami?
Część lokatorów spółdzielni mieszkaniowej "Śródmieście" zastanawia się nad powstaniem napisu, który w ramach kampanii wyborczej zamówił były już wiceprezydent Łodzi, a obecnie poseł elekt Tomasz Trela.

Zdaniem jednej z członkiń spółdzielni, zgoda udzielona przez Urząd Miasta na graffiti, zawierała zupełnie inny projekt. - Sam projekt bardzo się różnił, w tym, na który była zgoda, nie było nazwy komitetu wyborczego i nazwiska pana Tomasza Treli. Rozmawiałam z kilkoma osobami i niezależnie od sympatii politycznych, nikomu nie podobało się to, co zostało zrobione.
Mieszkańcy mają też poczucie, że zostali całkowicie pominięci w całym procesie decyzji o wydzierżawieniu powierzchni ich bloku dla jednego z kandydatów. Polityk SLD Małgorzata Moskwa-Wodnicka zapewnia, że na wykonanie graffiti komitet wyborczy posiadał wszystkie zgody. Jak wyjaśnia, projekt rzeczywiście nieco się różni od ostatecznego wyglądu napisu, ale dlatego że był to tylko projekt. - Sygnalizowaliśmy, że - w przypadku graffiti czy muralu - nie jest to projekt od A do Z. Litery na projekcie były kwadratowe, natomiast tu są okrągłe. Zakres projektu, który został złożony do wydziału, musiał mieć pewne elementy i są one zawarte.
Posłuchaj relacji i dowiedz się więcej:
Sprawy nie chcieli komentować ani miejscy urzędnicy, ani poseł elekt Tomasz Trela, który pod graffiti się podpisał. Jak udało się dowiedzieć Radiu Łódź, jeszcze w weekend napis ma zostać zamalowany. Jeśli tak się nie stanie, spółdzielnia mieszkaniowa zacznie naliczać kary finansowe dla komitetu wyborczego SLD.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |