Stracili cały dorobek życia w pożarze. Rodzina z Piotrkowa potrzebuje pomocy
Państwo Grażyna i Waldemar z Piotrkowa Trybunalskiego w pożarze mieszkania stracili cały swój dobytek. Sami w ostatniej chwili uciekli przed żywiołem. Uratowali też wnuczka Patryka. Nie przeżył ukochany pies. Potrzebują pomocy.
- Obudziło mnie w nocy jakieś strzelanie. Otworzyłam drzwi od kuchni i zobaczyłam wielki płomień, po czym się przewróciłam - powiedziała pani Grażyna.
- Żona krzyczała, żebym ratował Patryka. Nie zastanawiałem się, wszedłem w płomienie. Wbiegłem do pokoju i wyskoczyłem z wnukiem przez okno - dodał pan Waldemar.
Dziś małżeństwo mieszka u córki. Śpią na rozłożonym na podłodze materacu. Dostali od miejscowego TBS-u zastępcze mieszkanie, które trzeba pomalować, uporządkować, ale też urządzić. By poszkodowani w pożarze ludzie zaczęli normalnie żyć, potrzebna jest im pomoc. A potrzeba dosłownie wszystkiego. - Ja o świętach w ogóle nie myślę. Dla mnie nie ma świąt w tym roku. Miałam wszystko posprzątane, miałam nawet naszykowany stół, bo Wigilia miała być u nas - mówiła pani Grażyna.
Wszyscy, którzy chcą wesprzeć rodzinę, powinni skontaktować się ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC przy ul. Zamurowej 1 w Piotrkowie Trybunalskim. - Można przychodzić i przynosić rzeczy codziennie, ale dobrze jest się wcześniej z nami skontaktować, żeby wiedzieć, czy te rzeczy są jeszcze potrzebne. Jest duży odzew społeczny. Brakuje wszystkiego - mebli, artykułów gospodarstwa domowego, środków czystości, ubrań - dodał Marcin Jończyk prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z PIOTRKOWA TRYBUNALSKIEGO |